Wierzę w Boga już od dziecka, jeździłam do babci na wieś na weekendy i razem chodziłyśmy do kościoła, ja zawsze pamiętam że kazałam babci mnie budzić równo 8;30 bo o 9 bylo w kościele, dalej z babcią chodze tak do kościoła, chociaż mam już 15 lat. Wierzę w Niego, bo on naprawdę mi pomaga, jest ze mną cały czas, np. kiedy pan szuka kogoś do odpowiedzi to ja sie caly Komentarze sameQuizy: 389 Tak To prawda Fajny quiz ❤️💙 Odpowiedz Nie To prawda, odkąd dowiedziałem się co to nie wierzyłem w Boga. Odpowiedz Na pierwszym miejscu Bóg na pierwszym miejscu wiara Odpowiedz2 Tak To prawda 🤍 Odpowiedz1 Ja osobiście kocham Boga i nie ważne co o tym myślą inni Odpowiedz5 @MoonCloud. Ja też. Masz super podejście do tego ;) Odpowiedz1 TakNie, nie wierzę w Boga i moim zdaniem jest za mało odpowiedzi, świat nie zamyka się na osobach wierzących w reinkarnację, ateistach i chrześcijanach 🙃 Odpowiedz2 @yyami Bóg kocha każdego człowieka. Nawet takiego debila jak ty Odpowiedz @Bunny127 xD, twierdzisz że jestem debilem bo nie wierzę w historyjki opowiadane przed pedofili w sukienkach LOL ogarnij się. Nie istnieje więc jak ma mnie kochac, obrazek mnie kocha? Wiem że jestem z******** ale że powietrze xD Odpowiedzpokaż więcej odpowiedzi (26) Tak Z Twoich odpowiedzi, mogę wywnioskować, że wierzysz w Boga. Wiara jest dla Ciebie bardzo ważna i jest dla Ciebie wsparciem, prawda? Podziel się wynikiem w komentarzu! Prawda Odpowiedz4 Tak Oczywiście! Odpowiedz5 WIERZĘ W BOGA. MAGAZYN RELIGIJNY. DLACZEGO CZŁOWIEK ZOSTAŁ MATKĄ BOGA? Prowadzenie: Bogumił Łoziński, "Gość Niedzielny", zastępca redaktora naczelnego.Gość: W roku 1909 w Tennessee powstał Kościół Boga z Widocznymi Znakami. Założył go George Went Hensley. Pewnego razu ten były przemytnik wygłaszał płomienne kazanie przed zgromadzeniem zielonoświątkowców w Grasshopper Valley. Nagle ktoś z zebranych rzucił mu pod nogi pudło z grzechotnikami - nie wiadomo: ze złości czy ze znudzenia. Nie przerywając kazania Hensley schylił się, podniósł metrowego węża i uniósł go nad głowę. Nietknięty przez gada, nakazał zebranym iść za jego przykładem. Przytoczył słowa Chrystusa: "Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą... w imię moje... węże brać będą do rąk". Wieść o kazaniu Hensleya rozeszła się po Grasshopper Valley. Liczba poskramiaczy węży rosła. Od tamtej pory od ukąszeń zmarło 120 wyznawców Kościoła Boga z Widocznymi Znakami. Większość z nich odmawiała pomocy medycznej, zdając się na działanie sił boskich. Hensley również zmarł od ukąszenia węża w 1955 roku. Poskramiaczy węży nadal spotkać można zwłaszcza wśród małych społeczności Tennessee i Kentucky. Wyznawcy tego Kościoła wierzą, że kiedy otwierają pudła z wężami, zstępuje na nich "duch Boga". Zdarza się, że biorą w ręce naraz trzy, cztery gady. Pozwalają im wić się wokół ramion i tułowia, a sami w ekstazie wychwalają Pana. Dla wielu z nas - wierzących i niewierzących - zachowanie takie graniczy z obłędem. Rzeczywiście, religia i choroby psychiczne od dawna bywają ze sobą łączone. Szaleniec, który uważa się za Chrystusa lub twierdzi, że dostaje wiadomości od Boga, nie jest niczym nowym. Już w czasach Zygmunta Freuda łączono religię z nerwicą i niedomaganiem psychicznym. Wiele lat temu naukowcy z wydziału antropologii Uniwersytetu Minnesoty postanowili zbadać te związki. Po lupę wzięli skrajne grupy religijne, takie jak fundamentalni baptyści, zielonoświątkowcy czy poskramiacze węży z Zachodniej Wirginii. Chcieli sprawdzić, czy badani wykażą typowe cechy psychopatologiczne związane zwykle z chorobą psychiczną. Dla porównania badano także wyznawców głównych Kościołów protestanckich, wywodzących się z podobnych środowisk. Niektórzy z najgorliwszych fundamentalistów modlili się w sposób, który można nazwać ekstazą transcendentalną. U większości badanych nie było jednak oznak jakiegokolwiek schorzenia psychicznego. Po dalszej analizie naukowcy zauważyli w jednej z grup skłonność do niestabilności psychicznej. Ponieważ eksperyment został utajniony, większość ankieterów robiących wywiady z wiernymi nie miała dostępu do końcowych wyników. Jednak gdy pytano ich, która grupa wydała im się najbardziej zaburzona psychicznie, wszyscy wskazali na poskramiaczy węży. Później dane ujawniono i okazało się, że więcej przypadków chorób psychicznych zanotowano wśród przeciętnych protestantów niż wśród osób żarliwie wierzących. Psycholog z Harvardu Gordon Allport prowadził w latach 50. ubiegłego wieku badania na temat różnego rodzaju uprzedzeń i stworzył obowiązującą do dziś definicję religijności. Według Allporta są dwa typy religijności: zewnętrzna i wewnętrzna. Pierwsza definiowana jest jako religijny egocentryzm. Wierni traktują chodzenie do kościołów i synagog jako środek do celu - chcą w ten sposób coś uzyskać. W ich środowisku bywanie w świątyni jest normą, budzi szacunek, sprzyja awansowi, a więc staje się społeczną konwencją. Dla osób o religijności wewnętrznej celem jest sama religia. Ludzie ci są zwykle dużo bardziej zaangażowani. Religia staje się ich nadrzędną zasadą życiową, ważnym doświadczeniem osobistym. Badania pokazały, że tendencje do uprzedzeń częściej mają ludzie, których cechuje religijność zewnętrzna. Religijność wewnętrzna wiąże się z niższym poziomem niepokoju i stresu, brakiem poczucia winy, lepszym dostosowaniem społecznym i mniejszymi skłonnościami do depresji. Wówczas, gdy religia służy odnalezieniu się w obrębie grupy, poczucie winy i lęk są większe. Możliwe, że silna wiara w Boga, bożków, duchy i istoty nadnaturalne dawała naszym przodkom istotne korzyści. Wielu antropologów i socjologów podziela pogląd, że religia powstała z poczucia niepewności i zagubienia. Stanowiła wyjaśnienie nieszczęść i chorób - jako konsekwencji gniewu Boga. Zapewniała też, że po śmierci istnieje życie. Wszelkie rytuały dawały kojące, choć złudne poczucie, że można kontrolować to, co tak naprawdę jest całkiem poza kontrolą człowieka: pogodę, choroby, ataki drapieżników czy innych ludzi. Z drugiej strony możliwe, że koncepcja boskości nie miała zbyt wielkiego zastosowania w twardych i niespokojnych czasach prehistorycznych. Życie na sawannie to nie był piknik. Pierwsi ludzie musieli cały czas chronić się przed drapieżnikami, zdobywać pożywienie i walczyć między sobą o względy płci przeciwnej bądź pozycję w grupie. Do czego w tej codziennej gonitwie potrzebna by im była religia? Richard Dawkins, najsłynniejszy darwinista i żarliwy krytyk zorganizowanej religii zauważa, że niesie ona ze sobą więcej kosztów niż korzyści: "Zachowania religijne wśród małp dwunożnych zajmują mnóstwo czasu, pochłaniają olbrzymie środki. Do zbudowania średniowiecznej katedry potrzeba było setek ludzi i długich lat pracy. Sztuka sakralna w znacznym stopniu zmonopolizowała talenty średniowiecza i renesansu. Tysiące, może nawet miliony ludzi zmarło, często poddanych wcześniej torturom, w imię lojalności wobec danej religii. Od stuleci ludzie pobożni umierają za swych bogów, zabijają dla nich, godzą się na post, chłostę, celibat, albo milczenie w odosobnieniu". Na pierwszy rzut oka wydaje się więc, że z punktu widzenia ewolucji religia to strefa klęski. Można by sądzić, że sama wiara nie byłaby w stanie prześlizgnąć się przez sieć naturalnej selekcji. Chociaż możliwe też, że taka interpretacja słów Dawkinsa nie bierze pod uwagę korzyści, które w swej walce o przetrwanie człowiek ma dzięki religii. W książce "Katedra Darwina" David Sloan Wilson, profesor biologii i antropologii w Binghamton University mówi, że religijność powstała jako użyteczna cecha genetyczna. Sprzyjała ona scalaniu zbiorowości. Ta prospołeczna natura religii z pewnością dawała grupom myśliwsko-zbieraczym poczucie wspólnoty. W efekcie powstawała sprawniejsza maszyna przetrwania: grupa mogła skuteczniej chronić dostępu do wody, zabić antylopę czy pojmać dziewczęta z wrogich plemion. Im lepszą organizację i dyscyplinę osiągano dzięki religii, tym większe były szanse na przetrwanie, a zarazem przekazanie genów następnym pokoleniom. Tak właśnie rozumiemy selekcję naturalną. Oznacza ona, że środki przystosowawcze pomagające w przetrwaniu i reprodukcji przekazywane są poprzez geny. Biorąc dodatkowo pod uwagę wyniki badań przeprowadzonych na bliźniętach, z których wynika, że możliwe jest dziedziczenie skłonności do przekonań religijnych, czy można zaryzykować pogląd, że koncepcję boskości mamy zapisaną w genach? Choć jak dotąd nie zidentyfikowano genu religii, to istnieją takie, które mogłyby mieć wpływ na naszą osobowość i religijne skłonności. Mogą do nich należeć geny kontrolujące poziom neuroprzekaźników w mózgu. Jednym z nich jest dopamina. W ogromnym stopniu wpływa ona na nasze dobre samopoczucie. Może być także odpowiedzialna za wrażenie spokoju, które niektórzy odczuwają w trakcie doznań o charakterze duchowym. Gen receptora dopaminy (DRD4) ma u niektórych ludzi nieco odmienną niż u pozostałych, bardziej aktywną biologicznie postać. To może częściowo wyjaśniać skłonności do takich, a nie innych zachowań religijnych. Łatwo też przedstawić koncepcję, w której wiara miałaby sprzyjać przekazywaniu genów. Większa jedność i surowsze zasady moralne pociągają za sobą zwykle lepszą współpracę, a to z kolei oznacza lepsze rezultaty, na przykład podczas polowania. Więcej pożywienia to zwiększona siła, czujność i odporność na infekcje, szybszy rozwój potomstwa i jego dochodzenie do samodzielności. Ponadto członkowie spójnej grupy chętniej opiekują się sobą nawzajem, co w szczególności dotyczy chorych i rannych. Tak więc w dłuższej perspektywie wspólna religia może przynieść ewolucyjne korzyści, a mechanizm selekcji naturalnej może faworyzować te grupy, wśród których wiara jest silniejsza. Ale to jeszcze nie koniec historii. Chociaż religia może być przydatna do tworzenia i egzekwowania solidnych ram moralnych, to my sami - bez pomocy religii - z łatwością rozwijamy w sobie intuicję moralną. Psycholog Eliot Turiel zauważył, że nawet trzy-, czterolatki widzą różnicę między zasadami moralnymi (nie wolno nikogo bić) a konwencją (nie wolno rozmawiać na lekcji). Potrafią też zrozumieć, że łamanie zasad moralnych (uderzenie kogoś) jest złe, niezależnie od tego, czy nam ktoś tego zabronił, czy też nie. Z kolei naruszenie konwencji (rozmowa w czasie lekcji) jest złe tylko wówczas, gdy wcześniej zostało wyraźnie zakazane. Dzieci potrafią także jasno odróżnić wspomniane normy moralne od zasad zdrowego rozsądku. To by mogło oznaczać, że w ludzkim mózgu istnieje coś takiego, jak moduł moralności, który uaktywnia się we wczesnym dzieciństwie. Tezę tę potwierdzają do pewnego stopnia obserwacje z zakresu neurologii. W swej ostatniej książce "Umysł ludzki" stwierdziłem, że niektóre obszary mózgu stają się aktywne, gdy angażujemy się we współpracę z innymi. Obszary te związane są z odczuciem przyjemności i nagrody. Pewne obszary mózgu mogą się również uaktywniać, kiedy odczuwamy empatię i przebaczenie. Tak więc religia nie jest raczej wytworem jakiejś konkretnej części naszej konstrukcji psychologicznej. Czy jest zatem bardziej prawdopodobne, że koncepcje religijne są czymś w rodzaju produktu ubocznego powstałego w ewoluującej podświadomości po to, aby pomóc nam przetrwać? Lord Robert Winston jest profesorem medycyny na Uniwersytecie Londyńskim, jednym z czołowych światowych specjalistów w dziedzinie płodności. W parlamencie brytyjskim zajmuje się sprawami nauki i techniki. W BBC regularnie prezentuje programy naukowe. Jest autorem książek oraz ponad 300 publikacji naukowych w prestiżowych pismach fachowych. Pisuje do prasy. W Polsce ukazała się jego książka pt. "Manipulacje genetyczne" - przyp. Onet.
filozof. Wierzę w Kościół, bo nie jest wyłącznie ludzką instytucją, ale ciałem Chrystusa, którego częścią stałem się przez chrzest. W nim doświadczam zbawczej mocy Boga; bo chociaż jest grzeszny grzesznością ludzi, którzy go współtworzą – w tym również moją grzesznością – jest także święty świętością Boga

Zwykle to duchowni nas, świeckich, pytają o wiarę. Tym razem my zadaliśmy im to wbrew pozorom trudne pytanie: Dlaczego wierzysz?Chyba każdy z nas zatrzymał się kiedyś na chwilę w swoim życiu i zadał sobie pytanie: dlaczego wierzę w Boga? Bywa także, że takie pytanie jest kierowane nie przez wewnętrzny głos, lecz osoby z zewnątrz – niewierzące lub wątpiące – które są ciekawe naszych przemyśleń w tym także:Cztery chwyty diabła, które niszczą twoją relację z BogiemDróg prowadzących do Boga jest wiele. W jednym ze swoich felietonów ks. Janusz Królikowski podkreślił, że dla jednych szczęście i miłość do innych ludzi są drogą do Boga. Ale są także osoby, które poprzez smutek dochodzą do Stwórcy. Wobec zła i niesprawiedliwości świata odwołują się do Boga sprawiedliwego, który broni naturalną odpowiedzią na pytanie o naszą wiarę jest też rodzinny dom, w którym ukazano nam istotę wiary w Boga – przy której trwamy do dziś. Jeszcze inni doszli do Boga poprzez poszukiwanie sensu w chaosie na pytanie „dlaczego wierzę w Boga?” szczególnie ciekawa wydaje się być w przypadku duchownych. To przecież oni postanowili poświęcić swoje życie dla wiary. I co więcej, przekazują ją dalej innym ludziom. Muszą więc mieć mocne tym pytaniem udaliśmy się więc do zakonników i księdza. Oto, co nam powiedzieli, mając całkowitą dowolność w podejściu do Jan Andrzej Kłoczowski OP „Nie wierzę w Boga, ja wierzą Bogu. O Bogu wiem, że istnieje, bowiem przekonują mnie filozoficzne dowody, choć racjonalna refleksja nie mówi mi o tym, kim jest wiara Bogu rodzi się z zawierzenia nauczaniu i świadectwu życia i śmierci Jezusa, który przekonał mnie, że Ten, który Jest – jest Miłością. Przyszedł jako bezbronny, ale Jego bezbronność objawiła się jako pełna mocy, innej niż każda znana ludziom postać przemocy. Jak każdy doświadczyłem swojej ułomności i zrozumiałem, że trzeba nadludzkiej siły, aby być że ta siła jest, nazywa się Łaską i dana jest tym, którzy idą – czy usiłują iść – za Chrystusem. Jak Bóg objawił się w człowieczeństwie Mistrza z Nazaretu, tak droga do Niego wiedzie przez drugiego człowieka. Bliska mi jest myśl św. Augustyna: szukasz Boga? Znajdziesz Go pod mostem, w tym najbardziej opuszczonym człowieku”.Czytaj także:Co robić, gdy czujemy, że nasza wiara słabnie? 5 pomocnych rad od starców z Góry AthosGrzegorz Siwek OFMConv„Wiarę otrzymałem najpierw jako dar w sakramencie chrztu świętego. To był dar, który później pomogli mi rozwijać rodzice i dziadkowie. To była wiara w to, że Bóg jest i że Jezus jest Synem Bożym, który stał się człowiekiem i umarł na krzyżu za nasze grzechy. Była to wiara, którą najpierw praktykowałem, a dopiero później 2001 r. byłem na rekolekcjach w parafii, które prowadziła wspólnota Mamre. Doświadczyłem wtedy chrztu Duchem Świętym i od tego czasu wierzę w Boga, ponieważ doświadczam Jego obecności, słucham Jego słowa i On mnie prowadzi. Wcześniej wiedziałem na poziomie intelektu, że Bóg mnie kocha i że Jezus za mnie umarł oraz że zmartwychwstał. Gdy przyszedł Duch Święty w odpowiedzi na moją modlitwę, była już nie tylko wiedzą, ale roku po tym doświadczeniu wstąpiłem do zakonu, przyjąłem święcenia kapłańskie i tak trwam, ucząc się żyć z Jezusem na co dzień. Wierzę w Boga, ponieważ Bóg ciągle wierzy we mnie i daje mi tego dowody. Wierzę nie tylko w to, że Bóg jest, ale też w to co Bóg mówi, w Jego słowo”.O. Maciej Zięba OPPytanie „dlaczego wierzę w Boga?” ma sens, gdy wierzy się w Wielkiego Zegarmistrza czy Pierwszego Poruszyciela. Odpowiedź: bo ktoś musiał być prapoczątkiem, bo ten wszechświat jest zbyt harmonijny, by był wierzę w Boga, który jest miłością, a nie ma odpowiedzi: „dlaczego kocham?”. Kocha się bez „dlaczego” i bez „po co”. „Kocham, bo kocham”, odpowiedział św. prawda decyzja o działaniu w opozycji w PRL zadała mi pytanie o to, czy istnieją wartości absolutne, które nie są produktem kultury lub ewolucji, wartości dla wierności którym warto ryzykować więzieniem. To Boga otworzyło mnie dopiero doświadczenie miłości – przyjaźni z Bogiem i człowiekiem. Jeżeli nie ma Boga, to nie ma miłości – wszystko, także to co odczuwamy, jest tylko produktem wysoko przetworzonej chemii, rozwinięciem informacji zaszyfrowanej w genach. Ale miłość istnieje, jest realna – doświadczyłem jej. A więc istnieje Bóg. Bóg, który „tak umiłował świat, że Syna Jednorodzonego dał…”.Czytaj także:Ksiądz stanął w kolejce do spowiedzi i doświadczył rzeczywistości z drugiej strony kratkiKs. Mateusz Gawarski „Wierzę w Boga, ponieważ w pewnym momencie swojego życia odkryłem to, że On jest żywą Osobą, która daje się poznać, z którą mogę nawiązać realny kontakt i budować osobistą relację opartą na miłości i ponieważ Bóg „uwiódł” mnie swoją miłością, a ja dałem się „uwieść”. Zrozumiałem, że On naprawdę kocha i pragnie ode mnie tego samego. Jest też Kimś, kto nigdy mnie nie zawiódł i zawsze wyciągał z tarapatów. Nieustannie okazuje miłosierdzie, przywraca radość i Jego obecność nadaje najgłębszy sens mojemu życiu i powołaniu. Jest źródłem prawdziwego szczęścia, którego nie znalazłem w niczym innym. W Nim odnajduję pokój, za którym tak często tęskni moje serce. On też najpełniej wypełnia pragnienie mojej w Boga również dlatego, że przyjmuję za prawdę to, co objawił w swoim umiłowanym Synu Jezusie Chrystusie, który z miłości do mnie umarł na krzyżu i zmartwychwstał, abym był zbawiony. Wierzę, że to wydarzenie przywraca mi życie i otwiera niebo”.Ks. Krzysztof Marcyński SACPo doświadczeniu różnych smaków i odcieni życia po prostu wiem, że Bóg jest i w Niego wierzę. Przekonałem się o tym, że skoro życie jest tak niewiarygodnie piękne i bogate, musi za nim stać Wielki Autor, a przede wszystkim Miłośnik pierwsze, wierzę w Boga, ponieważ On we mnie pierwszy uwierzył. On pierwszy! Dał mi życie w konkretnym miejscu, w konkretnym czasie, z konkretnymi ludźmi, dając mi do tego życia ogromny potencjał i możliwości. Uwierzył, że będę spełniał siebie w tym życiu, odkrywał oryginalność Boga we mnie. Sprawił, że cieszę się światem i ciągle na nowo go odkrywam – szukając i znajdując w nim Jego drugie, wierzę w Boga, ponieważ On mnie ukochał. Tysiące i jeden razy się o tym przekonałem. A szczególnie wtedy, gdy otarłem się o śmierć, kiedy od samego Źródła Życia otrzymałem je na nowo i ogromną do niego motywację i siłę. Mam do dyspozycji miejsca tętniące Jego życiem, które wciąż poprawiają krążenie, zdrowo wyrównują puls, a kiedy trzeba po trzecie: wierzę w Boga, ponieważ kiedy widzę, spotykam i rozmawiam z ludźmi z różnych środowisk, którzy fascynują się Bogiem i Ewangelia jest dla nich projektem na życie, to trudno mi po prostu… nie także:Kiedy wiara chrześcijanina staje się magiczna? Sprawdź

w Boga itp. wierzyłem w dzieciństwie, później w to wszystko wierzyć przestałe, do momentu kiedy zainteresowałem się trochę fizyką kwantową, teraz znowu wierzę, że istnieje dusza
Home Książki Religia Dlaczego wierzę w Boga? Wydawnictwo: Wydawnictwo Trinity religia 111 str. 1 godz. 51 min. Kategoria: religia Tytuł oryginału: Why I believe in God? Wydawnictwo: Wydawnictwo Trinity Data wydania: 2019-01-01 Data 1. wyd. pol.: 2019-01-01 Liczba stron: 111 Czas czytania 1 godz. 51 min. Język: polski ISBN: 9788395104824 Będąc człowiekiem inteligentnym, obdarowanym poczuciem odpowiedzialności, od czasu do czasu pytałeś siebie o podstawy swoich myśli i działań. Badałeś lub przynajmniej z troską zastanawiałeś się nad tym, co filozofowie mają na myśli kiedy mówią o „teorii rzeczywistości”. Nic więc dziwnego, kiedy zaproponowałem ci, abyś spędził ze mną niedzielne popołudnie, rozmawiając o powodach, dla których wierzę w Boga, odniosłem wrażenie, przynajmniej na wstępie, że jesteś tym zainteresowany. Aby ciekawiej nam się rozmawiało, na początek przyjrzyjmy się mojej i twojej przeszłości. Może okazać się to bardzo pomocne zważywszy, że obecnie toczy się ożywiona debata o roli dziedziczenia i wpływie środowiska. Być może myślisz, że jedyną przyczyną mojej wiary w Boga jest wychowanie, które odebrałem - że od samego początku nauczono mnie wiary w Boga. Oczywiście ja uważam, że tak nie jest. Nie przeczę, w dzieciństwie rzeczywiście nauczono mnie wierzyć w Boga, ale jestem mocno przekonany, co do tego, że zanim stałem się dorosłym człowiekiem zdążyłem już usłyszeć komplet argumentów przeciwko wierze w Boga. I właśnie teraz, usłyszawszy je, jestem jeszcze bardziej gotów wierzyć w Boga. Co więcej, uważam, że cała historia i cywilizacja nie miałyby sensu, gdyby nie wiara w Boga. - Cornelius Van Til Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,0 / 10 2 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
Wejdź w Bożą obecność. Katecheza ma uczyć spotkania z Jezusem. Triduum i zachwyt Bogiem, czyli Jezus jest Panem! Wielki Tydzień barometrem naszej wiary. Wielki Post – czas święty i uświęcający. Wielki Post to nie iluzja, lecz droga do Jezusa. Wielki Post to światło Boga na pustyni nawrócenia. Katecheza jako świadectwo Dlaczego wierzę w islam? Poniższy tekst jest urywkiem z pracy Mirzy Baszirudin Mahmooda Ahmada(ra), Drugiego Następcy Obiecanego Mesjasza i Mahdiego oraz Obiecanego Reformatora. Dlaczego wierzę w islam? Zostałem poproszony abym przedstawił, dlaczego wierzę w islam. Zadając sobie to pytanie otrzymałem odpowiedź, a mianowicie, że jest tak z tego samego powodu, dla którego wierzę w cokolwiek innego, to znaczy, ponieważ jest to Prawda. Mówiąc bardziej szczegółowo, w moim pojęciu główną doktryną wszystkich religii jest istnienie Boga oraz związek człowieka z Nim, tak więc religia, która ustanawia prawdziwą relację pomiędzy Bogiem a człowiekiem musi być prawdziwa. A prawdziwość wiary jest z pewnością wystarczającym powodem w uwierzenie w nią. Islam twierdzi, że Stworzycielem wszechświata jest żywy Bóg, który w ten sam sposób objawia się w dzisiejszych czasach swoim stworzeniom, w jaki miał zwyczaj w przeszłości. To stwierdzenie może być sprawdzone na dwa sposoby. Albo Bóg może ukazać swoje znaki wprost osobie poszukującej Go albo poszukujący może dojść do wiary w Niego poprzez studiowanie życia osoby, której Bóg objawił się. Tak jak przy łaskawości Boga, przypadkowo jestem jednym z tych, którym Bóg przy wielu okazjach w nadnaturalny sposób objawił się. Nie mam więc lepszych powodów aby wierzyć w islam, ponad te, które doświadczyłem na własnej osobie. Na rzecz ludzi, którzy nie mają podobnych doświadczeń, przystąpiłem do zreferowania podstaw, które w dodatku do moich osobistych doświadczeń, stały się przyczyną mojej wiary w islam. Po pierwsze Wierzę w islam z powodu tego, że nie zmuszając mnie do zaakceptowania jedynie ze względu na autorytet wszystkiego tego, co nazywane ogólnie jest religią, dostarcza przekonujących argumentów na poparcie swoich doktryn istnienie Boga i naturę Jego atrybutów, aniołów, Modlitwy i jej efektów, Boże wyroki i ich zakres, oddawanie czci i jej potrzeba, Boże Prawo i jego korzyści, objawienie i jego ważność, zmartwychwstanie i życie po śmierci, niebo i piekło w odniesieniu do wszystkich powyższych, islam podaje szczegółowe wyjaśnienia i ustanawia ich prawdziwość popierając silnymi argumentami satysfakcjonującymi ludzki umysł. Zatem islam wyposaża mnie nie tylko w wiarę, ale także pewność wiedzy, która satysfakcjonuje mój intelekt i zmusza do uznani potrzeby religii. Po drugie Wierzę w islam, jako że nie opiera się na doświadczeniu ludzi, którzy odeszli, ale zaprasza wszystkich do osobistych doświadczeń tego czego uczy i gwarantuje. Twierdzi, że każda prawda, w ten czy inny sposób, może być sprawdzona na tym świecie, w ten sposób satysfakcjonując mój powód. Po trzecie Wierzę w islam, który naucza, że nie może być konfliktu pomiędzy słowem Boga a dziełem Boga, w ten sposób rozwiązując przypuszczalny konflikt pomiędzy nauką a religią. Nie sprowadza mnie to do ignorowani prawd natury i wiary w rzeczy, które są im przeciwne. Przeciwnie, nawołuje do studiowania praw natury i czerpania z nich korzyści. To uczy mnie, że skoro objawienie pochodzi od Boga, a On także je Stworzycielem wszechświata, nie może być konfliktu pomiędzy tym co O czyni a tym co mówi. Zaprasza mnie to zatem, w celu zrozumienia Jego objawienia, do studiowania Jego dzieła, a aby zdać sobie sprawę z Jego dzieła, do studiowania Jego słowa, w ten sposób satysfakcjonując moją intelektualną tęsknotę. Po czwarte Wierzę w islam, który nie usiłuje zniszczyć moich naturalnych pragnień, ale prowadzi je właściwymi kanałami. Nie czyni ze mnie, poprzez zupełne zgniecenie naturalnych pragnień, kamienia. Ani też nie sprowadza mnie, poprzez pozostawienie ich nieopanowanych, do poziomu zwierzęcia. Ale jak inżynier od nawadniania, który zaprzęga niekontrolowane wody i zmusza je do płynięcia nawadniającymi kanałami przynosząc dobrobyt pustynnym obszarom, podobnie islam przemienia moje naturalne pragnienia, poprzez właściwą kontrolę i kierownictwo, w wysokie moralnie zalety. Nie przemawia do mnie: Bóg dał ci kochające serce, ale zabronił ci wybrania towarzysza życia lub że wyposażył cię w zmysł smaku i zdolność doceniania smakowitego pożywienia, ale zabronił ci spożywania pewnego rodzaju żywności. Przeciwnie, uczy mnie kochać w czysty i odpowiedni sposób, co ma zapewnić mi poprzez moich potomków nieśmiertelność wszystkich moich dobrych postanowień. Pozwala na używanie czystego pożywienia, ale w odpowiednich granicach, to znaczy np. nie być sytym gdy sąsiad jest głodny. W ten sposób, przemieniając moje naturalne pragnienia w wysoki moralnie zasady, satysfakcjonuje moje poczucie człowieczeństwa. Po piąte Wierzę w islam z powodu tego, że postępuje czysto i kochająco nie tylko ze mną, ale z całym światem. Uczy mnie wywiązywania się z obowiązku nie tylko wobec siebie samego, ale obstaje przy rzetelnym wywiązywaniu się z obowiązku z każdą inną osobą i rzeczą oraz wyposażył mnie przy tym w odpowiednie przewodnictwo do tego celu. Na przykład, zwraca uwagę na prawo rodziców oraz obowiązki dzieci wobec nich. Zachęca dzieci do zachowywania się posłusznie i czule w stosunku do swoich rodziców i czyni tych pierwszych spadkobiercami tego, co ci drudzy mogą pozostawić. Z drugiej strony nakazuje rodzicom miłość i uczucie do swoich dzieci, nakłada na nich obowiązek dobrego wychowania, uczenia pożytecznych rzecz i opiekowania się ich zdrowiem oraz czyni dzieci spadkobiercami swoich rodziców. Podobnie, nakazuje najlepsze stosunki między mężem i żoną oraz wymaga od jednego okazywania należnych względów, potrzebom i pragnieniom drugiego. Przedstawione to zostało przepięknie przez Założyciela islamu, który powiedział: „ Osoba, która źle traktuje swoją żonę za dnia, a kocha ją w nocy, postępuję w całkowitej sprzeczności z pięknem ludzkiej natury.’’ Powiedział także: ,, Najlepsi z pośród was są ci, którzy najlepiej traktują swoje żony.’’ Powiedział jeszcze: ,, Kobieta jest delikatna jak szkło, dlatego mężczyźni powinni traktować ją z delikatnością i czułością, jakby obchodzili się z przedmiotem wykonanym ze szkła.’’ Islam położył szczególny nacisk na wykształcenie i szkolenie dziewcząt. Prorok (saw) powiedział: ,, Osoba, która dobrze wychowuje swoją córkę, umożliwia jej naukę i wykształcenie, niechybnie zasługuje na Raj.’’ Islam uczynił córki spadkobiercami rodziców na równi z synami. Ponadto, ustanowił czyste reguły, którymi powinni kierować się rządzący i rządzeni. Zwracając się do rządzących mówi, iż władza im przypadająca nie jest ich prywatną własnością, ale odpowiedzialnością, z której powinni wywiązywać się do granic możliwości oraz rządzić jak prawi i uczciwi ludzie, wydając decyzje w konsultacji z narodem. Zwracając się do rządzonych mówi, iż możliwość wyboru rządzących jest im dana w darze przez Boga, dlatego też należy być ostrożnym i udzielać pełnomocnictwa w rządzeniu tylko takim osobom, które w pełni na to zasługują. Po przekazaniu im władzy, powinniście w pełni współpracować z nimi, nie buntując się przeciwko nim, bo jeśli czyni się tak, po prostu niszczy się to co zostało zbudowane własnymi rękoma. Reguluje także prawa i obowiązki pracodawcy i pracownika. Zwracając się do pracodawcy mówi: musisz wypłacić pracownikowi całość jego należności zanim „obeschnie pot z jego ciała” i nie powinieneś patrzeć z góry na tych, którzy pracują dla ciebie, bowiem oni są twoimi braćmi, nad którymi Bóg powierzył ci opiekę, a którzy są prawdziwą podporą twojego dobrobytu. Dlatego też nie powinieneś być na tyle głupi, aby próbować zniszczyć to, co stanowi twoją własną podporę i podstawę twojej siły. Zwracając się do pracownika mówi: kiedy jesteś zobowiązany do wykonania jakiejś pracy dla kogoś, powinieneś wywiązywać się z obowiązku uczciwie oraz z należnym staraniem i pilnością. Zwraca się do tych, którzy zostali obdarzeni obfitością zdrowia fizycznego i siły, aby nie zachowywali się opryskliwi wobec słabych, ani też traktowali pogardliwie tych, którzy cierpią z powodu jakiś fizycznych wad, bowiem powinni wzbudzać ludzkie współczucie aniżeli pogardę. Zwracając się do bogatych mówi: został wam powierzony obowiązek opiekowania się biednymi. Powinniście odkładać każdego roku 1/40 waszego majątku, co mogłoby posłużyć w niesieniu pomocy cierpiącym niedostatek, nędzę oraz ku poparciu tych, którym brak środków. Naucza, aby nie powiększać niemocy biednych poprzez pożyczanie im pieniędzy na procent, ale pomagać im poprzez nieodpłatne dary i pożyczki, zwracając uwagę przy tym, iż bogactwo nie jest dane człowiekowi po to, aby mógł spędzać życie w luksusie i rozpuszczać je, ale po to, aby używał je dla postępu całej ludności, w ten sposób zasługując sobie na najlepszą nagrodę teraz i w Życiu Przyszłym. Z drugiej strony zwraca się do biednych, aby nie patrzyli z wrogością i pragnieniem na to, co zostało dane innym ludziom, ponieważ uczucia te stopniowo zaciemniają umysł, uniemożliwiając osobie rozwijanie tych dobrych zalet, którymi on sam został obdarzony. Dlatego też nawołuje się biednych, aby kierowali swoją uwagę na rozwijanie tych talentów, którymi postępując dobroczynnie, ich Bóg obdarzył. Ukierunkowuje rządzących, aby dla tegoż postępu dostarczali wyposażenie biedniejszej części społeczeństwa oraz aby nie pozwalali na gromadzenie bogactwa i władzy w kilku zaledwie rękach. Przypomina tym, których przodkowie zdobyli godność i honor jako w wyniku ich szlachetnych starań, iż ich obowiązkiem jest utrzymywanie tej godności i honoru za pomocą swoich własnych dobrych działań. Ostrzega ich przed patrzeniem z góry na tych, którzy nie zostali pobłogosławieni w ten sam sposób, jako że Bóg, który obdarował ich honorem może zesłać większy honor na innych, więc jeśli niewłaściwie wykorzystują pozycję, do której zostali powołani i występują przeciwko tym, którzy nie zostali podobnie obdarowani, staną się w przyszłości celem ataków tych, przeciwko którym teraz występują. Dlatego też nie powinni szczycić się rozgłaszając swoją własną wielkość, ale powinni szczycić się w pomaganiu innym stać się wielkimi. Bowiem prawdziwa wielkość należy tylko do tego, który próbuje wznieść swoich upadłych braci do wielkości. Islam naucza, że żaden naród nie powinien występować przeciwko innemu narodowi, ani też żaden stan nie powinien występować przeciwko innemu. Narody i stany powinny współdziałać ze sobą dla korzyści całej ludzkości. Zabrania narodom i stanom lub indywidualnym jednostkom łączenia się w celu konspirowania przeciwko innym narodom, stanom lub indywidualnym jednostkom. Z drugiej strony uczy, że powinni oni zawierać porozumienia między sobą, aby powstrzymywać się nawzajem od agresji i współpracować w posuwaniu naprzód tych, którzy są zacofani. W skrócie, dochodzę do wniosku, że islam dostarcza warunków mojemu spokojowi i komfortowi oraz wszystkim tym, którzy pragnęliby iść ścieżką wskazaną przez islam, kimkolwiek by byli, jacykolwiek by byli, gdziekolwiek by byli. W jakiejkolwiek sytuacji umieszczam się, przekonuję się, że islam jest w równym stopniu użyteczny i dobroczynny dla mnie jak i dla moich sąsiadów dla ludzi, których nie znam i nawet nigdy o nich nie słyszałem, dla mężczyzn i kobiet, dla starszych i młodszych, dla pracodawcy i pracownika, dla bogatych i biednych, dla wielkich i małych narodów, dla internacjonalistów i nacjonalistów. To właśnie ustanawia bezpieczny i pewny związek pomiędzy mną i moim Stworzycielem. Wierzę w to wszystko i jak zaprawdę mógłbym to porzucić i uwierzyć w zamian w coś innego. Czytaj Definicja muzułmanina Ahmadiyya – prawdziwy Islam Dlaczego są dwa wyznania wiary? Wyznawanie wiary w Boga wymaga od nas zaangażowania w modlitwę oraz podejmowania konkretnych czynów.Wiara w Boga zaczyna się wówczas, gdy dostrzegam Go w życiu jako kochającego Ojca i Przyjaciela. Podsumowanie:1. Wyznania wiary streszczają wiarę wyznawaną przez chrześcijan.

Dlaczego wierzyć w Boga? CZY wierzysz w Boga? Pewni ludzie, którzy wierzą, mają się za znacznie lepszych od tych, którzy nie mają takiej wiary. Ale przypuśćmy, drogi czytelniku, że ktoś poprosi ciebie jako wierzącego w Boga, abyś uzasadnił swoją wiarę. Czy potrafisz jasno wytłumaczyć, dlaczego wierzysz w Boga? Rzecz doprawdy zaskakująca, że większość tych, którzy się podają za chrześcijan, nie potrafi uzasadnić swoich przekonań. Niektórzy obstają przy wierze w Boga po prostu dlatego, że tak postępowali ich rodzice, albo dlatego, że jest to ogólnie przyjęte w środowisku, gdzie mieszkają. Czy jednak takie okoliczności potrafią przekonać drugą osobę do uwierzenia w Boga? Jedna z głównych przyczyn tego, że wiele osób — w tym nawet dzieci niektórych rzekomych chrześcijan — zaczyna wątpić o istnieniu Boga, tkwi właśnie w fakcie, iż wierzący nie potrafią przekonująco umotywować swych poglądów. A szczerze mówiąc, jeśli ktoś nie jest osobiście przeświadczony o słuszności wiary w Boga, to prawdopodobnie nie wytrwa w wierze, gdy ta zostanie poddana próbom. Rzetelna wiara w Boga musi być oparta na faktach, których prawdziwość możemy stwierdzić rozumowo. Jednakże „Boga nikt nigdy nie widział” — powiada starożytny pisarz (Jana 1:18). Jeżeli więc chcemy się przekonać o Jego istnieniu, musimy oprzeć swoją wiarę na innych przesłankach, dających się zaobserwować, i na zebranych osobistych doświadczeniach. Wtedy dopiero z pomocą naszej zdolności rozumowania zdołamy rozwinąć w sobie niewzruszoną wiarę w Boga. SKĄD WZIĘŁO SIĘ WSZYSTKO? Co przychodzi ci na myśl, gdy na przykład obserwujesz wygwieżdżone, jak gdyby bezkresne niebiosa, albo liczne i różnorodne formy życia na ziemi? Czy nie pobudza cię to do zastanowienia nad tym, skąd się wszystko wzięło? Nazywa się to metodą rozumowania od „skutku” do „przyczyny”. Rozmyślając o istniejącym „skutku”, dziele stworzenia, dochodzimy do oczywistego wniosku, że za nim musi się kryć jakaś „przyczyna”. Możesz jednak słusznie zapytać w tym miejscu: Dlaczego ową przyczyną miałby akurat być Bóg? Czy nie może nią być po prostu ślepy przypadek? Pomyśl, na co wskazuje twoje własne doświadczenie. Każdy zegar, rzecz jasna, ma przyczynę sprawczą, czyli kogoś, kto go zbudował. A czy skrupulatnie zaprojektowany czasomierz nie wyjawia czegoś o tej przyczynie, czy nie mówi, że jest tworem logicznie pracującego umysłu, bo tylko taki mógł go obmyśleć? Zegar jest wynikiem pracy rozumnej osoby. Ludzie wszakże ustawiają swe zegary na ziemi według godnych podziwu ciał niebieskich. Regularność ich obrotów, a także ruchy wibracyjne pewnych atomów na ziemi, pozwalają obecnie człowiekowi nastawiać chronometry z dokładnością do bardzo maleńkiego ułamka sekundy. Czy więc ta wspaniała systematyczność, która się przejawia w widzialnym wszechświecie, nie świadczy również o rozumie, o inteligencji? A czy można sobie wyobrazić istnienie rozumu poza osobowością? Sam więc widzisz, że prawo skutku i przyczyny wprost narzuca wniosek, iż dzieło stworzenia dowodzi istnienia wysoce inteligentnej Osoby, jego Sprawcy — to znaczy Boga. Z kolei co powiemy o samym życiu? Czy kiedyś słyszałeś o powstaniu czegoś żywego inaczej niż z wcześniej istniejącego życia? Ludzie, którzy zaprzeczają istnieniu Boga, na ogół starają się unikać tego prostego pytania. Ale wtedy napotykają równie proste, a jednak kłopotliwe pytania, na przykład takie, jakie postawił Hal Borland w książce The Enduring Patern (Trwały wzorzec): „Wszyscy ci, którzy tłumaczą pochodzenie życia przypadkowym związaniem się pierwiastków chemicznych, co do czego sami przyznają, że nie mogłoby się zdarzyć w obecnych warunkach, odwołują się — być może nieświadomie — do jakiejś siły, która doprowadziła do tego przypadkowego związku. Co to za siła? Osoby zaś, które wierzą, iż życie pojawiło się w pradawnych morzach z nieznanego, lecz odległego miejsca w przestrzeni kosmicznej, muszą się zgodzić z tym, że w owym czasie gdzie indziej istniało życie. Gdzie i w jaki sposób powstało tamto życie? Natomiast ci, którzy doszukują się zalążka życia w kwasie nukleinowym i nawet twierdzą, iż da się podrobić substancję genów, przyznają mimo wszystko, że nie wiedzą, skąd geny bądź kwasy nukleinowe otrzymały tkwiącą w nich siłę życiową albo wzory, w które niezmiennie się układają. Na czym polega ta siła? Skąd wzięły się te wzory? Jeżeli sedno rzeczy tkwi w trudno wykrywalnej zależności pierwiastków, to dlaczego łączą się one w taki sposób, a nie inaczej? Tego rodzaju pytania narzucają się uporczywie, ale do dziś nikt nie znalazł właściwej odpowiedzi.” — Wydanie z roku 1959, strona 244. Z tego wszystkiego jednak, co już wiadomo, rozsądek nakazuje nam wnioskować, że tylko żywy Stwórca mógł powołać do istnienia życie. DLACZEGO MAMY SUMIENIE Wiara w Boga jest też konieczna, by wyjaśnić istotę i cel sumienia działającego w człowieku. Na jakiej podstawie możemy tak twierdzić? Wystarczy krótkie zbadanie tego tematu, aby dostatecznie przekonać myślącego czytelnika. Bez względu na miejsce i czas ludzie zawsze mieli wrodzone poczucie tego, co właściwe, a co niewłaściwe, niekiedy też zwane prawem moralnym albo prawem przyrodzonym; świadomością tą kierowali się w swym postępowaniu. Poświadcza to między innymi Coleman-Norton z Uniwersytetu Princeton w następującej wypowiedzi: „Stwierdzamy, że prawo przyrodzone [czyli poczucie tego, co właściwe lub niewłaściwe] ma trzy cechy charakterystyczne: (1) powszechność, gdyż jego nakazy są zawsze te same w każdym okresie i wśród wszystkich ludzi; (2) niezbędność, ponieważ domaga się tego prawa rozumna natura człowieka; (3) niezmienność, bo nie zależy od żadnego autorytetu ludzkiego.” Niektórzy jednak gotowi są argumentować, że przecież jedna osoba na podstawie swego sumienia może uważać dany czyn za jak najbardziej właściwy, podczas gdy inna będzie go uznawać za coś zupełnie niedopuszczalnego. Niemniej wrodzone prawo moralne w każdym społeczeństwie konsekwentnie potępia te same podstawowe wykroczenia. Antropolog Ashley Montagu poczynił takie spostrzeżenia: „Morderstwo jest wszędzie uważane za przestępstwo, a gdy zabójca zostanie schwytany i oddany w ręce sprawiedliwości, bywa zwykle skazany na śmierć. (...) Przepisy dotyczące kazirodztwa są powszechne. (...) Na ogół własność prywatna jest w poszanowaniu. We wszystkich, nawet prymitywnych społeczeństwach znane są prawa traktujące o osobistej własności, zarówno w odniesieniu do nieruchomości, rzeczy ruchomych, jak i własności niematerialnej”. — „Anthropology and Human Nature” (Antropologia a natura ludzka), wydanie z roku 1957, strony 58, 63, 64. Oczywiście odróżnianie morderstwa od — powiedzmy — obrony własnej może u rozmaitych grup ludzi być oparte na nieco innych zasadach, podobnie jak precyzyjne określenie tego, co się zalicza do kazirodztwa. Szczegółowe przepisy w sprawie kradzieży, obowiązujące w społeczeństwie rolniczym, będą się różnić od analogicznych ustaw wydanych w społeczeństwie przemysłowym. Ale przestępstwo jako takie wszędzie i niezmiennie spotyka się z potępieniem. (Zobacz w Biblii List do Rzymian 2:14, 15). Nic więc dziwnego, że Firth, były wykładowca Uniwersytetu Londyńskiego, zauważył: „Pod wieloma względami przepisy prymitywnej moralności pokrywają się dokładnie z tym, co obowiązuje w wysoce cywilizowanym społeczeństwie.” Właśnie „wysoce cywilizowane społeczeństwo” w naszym XX wieku posłużyło się prawem sumienia, aby po drugiej wojnie światowej w Norymberdze skazać pewnych hitlerowskich przestępców wojennych. Kiedy na swą obronę przytaczali argument, że tylko stosowali się do ustaw państwa narodowosocjalistycznego i wykonywali rozkazy zwierzchników, wskazano im, że należało się kierować „wyższym prawem: wrodzonym poczuciem sprawiedliwości”. Przykładem z ostatnich czasów mogą być Chiny. Mimo że jest to kraj wyraźnie ateistyczny, zdaje się w nim występować silne poczucie moralności, gdyż przystąpiono tam do wytępienia takich praktyk, jak prostytucja. Skąd się bierze to powszechne prawo przyrodzone, prawo moralne, czyli prawo sumienia? Czy znasz jakieś prawo, które by nie miało prawodawcy? Co więcej, czy nie jest rozsądny wniosek, że tylko wybitnie moralna Osoba może być Sprawcą tego wrodzonego prawa, które działało i działa ku oczywistemu dobru, wręcz ku ocaleniu całego rodu ludzkiego? Tą wielce moralną Osobą jest właśnie Bóg. BIBLIJNY DOWÓD ISTNIENIA BOGA Sama Biblia również dowodzi istnienia Boga. W jaki sposób? Spora część Biblii zawiera szczegółowe proroctwa, czyli przepowiednie. Jak dałoby się to wytłumaczyć, gdyby nie było Boga? Rozpatrzmy jeden przykład: Dlaczego Biblia mogła setki lat naprzód zapowiedzieć miejsce narodzin Jezusa? (Mich. 5:1 [2, Gd]; Mat. 2:1-6). — Jego rodowód? (Rodz. 22:15-18; 49:10; 2 Sam. 7:8-16; Mat. 1:1, 2, 6). — Czas jego pojawienia się w charakterze Mesjasza? (Dan. 9:24-27). Z pewnością Jezus sam niewiele mógł uczynić, aby pokierować takimi okolicznościami. A jednak te i setki innych proroctw tego rodzaju, spotykane w Biblii, naprawdę się urzeczywistniły. Jak do tego mogłoby dojść, gdyby nie było dalekowzrocznego Boga? Człowiek nie jest w stanie tak przeniknąć przyszłości. Ponadto istnienie Boga znajduje potwierdzenie w tym wszystkim, co dzięki tej Księdze osiągają ludzie rzeczywiście stosujący zasady biblijne. Zrozumiemy to lepiej na pewnym przeciwstawnym przykładzie. W dobie obecnej ludzkość boryka się z mnóstwem problemów. Niewiele osób optymistycznie się zapatruje na możliwości trwałego ich rozwiązania. Pewien naukowiec w bardzo konserwatywnym czasopiśmie pod nazwą Science wysnuł następujący wniosek: „Mamy mniej niż 50-procentową szansę przeżycia do roku 1980. (...) Termin jest tak krótki, ponieważ nasze problemy mnożą się i narastają na kształt funkcji wykładniczej.” Czy to, co czytasz w gazetach na temat kwestii rasowych, wyścigu zbrojeń, przestępczości i rozpadu rodzin, nie potwierdza wyników badań owego naukowca? W jaskrawym przeciwieństwie do tego ponad półtora miliona świadków Jehowy w przeszło 200 krajach stara się do tych samych zagadnień stosować zasady Biblii, o tyle oczywiście, o ile te problemy wkraczają w ich własne życie. Z jakimi wynikami? Rozpatrzmy niektóre przykłady: Czy w stosunkach ludzi różniących się pod względem rasy dostrzegasz istotną poprawę wśród narodów świata? Większość ludzi gotowa jest zaraz odpowiedzieć: nie; zawzięta nienawiść na tle rasowym panuje na każdym kontynencie. O świadkach Jehowy jednak czytamy takie oto wypowiedzi: „Do dziś jestem pod wrażeniem ich niekłamanego szacunku dla ludzi ze wszystkich ras. Świadkowie Jehowy, inaczej niż ci, którzy pełnią tylko służbę warg na rzecz doktryny o braterstwie międzyrasowym, mile witają wszystkich w swojej społeczności — nawet na stanowiskach wybitnie kierowniczych — bez względu na kolor skóry czy inne cechy zewnętrzne.” — G. Norman Eddy w piśmie Journal of Bible and Religion. Czy wysiłki ludzi podejmowane w ciągu tysięcy lat zdołały położyć kres wojnie? Czyż teraz nie nagromadzono więcej oręża niż w jakimkolwiek minionym okresie dziejów? Odpowiedzi na te pytania są oczywiste. Niemniej jednak świadkowie Jehowy, przejąwszy się słowami Biblii zapisanymi w Księdze Izajasza 2:2-4 i mając je za nakaz od Boga, ‚przekuli miecze swe na lemiesze’. Barier narodowościowych nie biorą za powód do nienawiści i zabijania. W artykule od redakcji gazety Union, ukazującej się w kalifornijskim mieście Sacramento, podano w roku 1965, co następuje: „Wystarczy powiedzieć, że gdyby cały świat żył zgodnie z wiarą świadków Jehowy, skończyłby się przelew krwi, zniknęłaby nienawiść, a królem zostałaby miłość.” Oprócz tego w sytuacji, gdy prawie wszędzie w tempie nigdy dotąd nie spotykanym wzmaga się przestępczość, dobrze znane wszystkim jest zamiłowanie do porządku, jakie cechuje świadków Jehowy. Pismo The Chronicle z Piscataway (w stanie New Jersey) poczyniło następujące spostrzeżenia: „Wiemy z osobistych kontaktów ze świadkami Jehowy, gdy byli tutaj [z okazji zgromadzenia] w roku 1950, że dokładali wszelkich starań, aby przestrzegać możliwie jak najdokładniej wszystkich przepisów miejskich.” Liczba rozwodów i rozprzężenie wśród młodzieży osiąga z każdym dniem nowe wyżyny. Z drugiej strony charakterystyczną cechą świadków Jehowy są dobrze wychowane rodziny. Książka Christians of the Copperbelt (Chrześcijanie w zagłębiu miedziowym) donosi o rodzinach świadków w pewnej okolicy Afryki: „Rodzice z ruchu Strażnicy bardzo się przykładają do wychowania młodzieży w swoich domach. (...) Rodziny z ruchu Strażnicy, jakie mieliśmy możność poznać, wydają się wyjątkowo zgrane i szczęśliwe w swoim gronie.” Rzeczywiście, świadkowie Jehowy znaleźli realne rozwiązanie wszystkich tych problemów i jeszcze wielu innych. Żaden jednak specjalista na ziemi nie wskazał im skutecznego wyjścia z trudnych sytuacji. Sukces świadków Jehowy jest możliwy tylko dzięki temu, że stosują się do Biblii. Wobec tego Biblia musi pochodzić ze źródła wyższego niż najbardziej nawet błyskotliwy umysł ludzki. Źródłem tym jest Bóg. WIARA NADAJE SENS ŻYCIU Ludzie miłujący prawdę znajdą, tak jak świadkowie Jehowy, jeszcze inny przekonujący argument na potwierdzenie istnienia Boga. Na czym on polega? Tylko dzięki wierze w Boga może człowiek mieć sensowny cel w życiu. Ale może odrzekniesz: Jak to? Czyż właśnie Bóg nie jest odpowiedzialny za śmierć i cierpienia? A jaki sensowny cel nadają one życiu? Czy wiesz o tym, drogi czytelniku, że Biblia wcale nie uczy, iż cierpienia i śmierć pochodzą od Boga? Wręcz przeciwnie, w pierwszej swej księdze składowej Biblia wyraźnie ukazuje, że sam człowiek ściągnął na siebie zarówno ból, jak i śmierć. Co więcej, Pismo święte dowodzi, że zamiast dopuszczać, aby obecne złe warunki trwały bez końca, Bóg wkrótce położy im kres i z powrotem ustanowi na ziemi raj. Większość tych, którzy zmarli, wówczas powróci do życia przez zmartwychwstanie. Ale tylko wiara w Boga umożliwia takie napawające otuchą zrozumienie istoty rzeczy. — Rodz. 3:3, 17-19; Kohel. 7:29; Jana 5:28, 29; Apok. 21:3, 4. Z drugiej strony załóżmy, że nie wierzysz w Boga. Czy w tej sytuacji dostrzegasz sens w tysiącach lat panowania niegodziwości? Czy potrafisz w jakikolwiek logiczny sposób wyjaśnić istnienie takich warunków? Przypuśćmy, że umiera babka twojego dziecka lub jego rówieśnik z ławy szkolnej. Czy potrafisz przekonująco wytłumaczyć dziecku, dlaczego w ogóle musimy się liczyć ze śmiercią? Kto zastanawia się nad przeciwieństwem, które zachodzi między wiarą a niewiarą w Boga, ten dochodzi do podobnego wniosku, jak pewien autor artykułu z gazety Chicago Tribune: „Większość ateistycznych poglądów na świat, które na przykład zakładają, jakoby człowiek był po prostu biologicznym tworem przypadku dryfującym w bezdennej próżni, pozostawia wrażenie zimnych, płytkich i absurdalnych.” Jakże więc rozsądne jest przyjęcie wiary w Boga! Życie wtedy ma sens! Oczywiście mogą cię interesować jeszcze inne kwestie, dotyczące Boga albo warunków bytowania na ziemi. Dlaczego nie miałbyś rozważyć tego, na co w toku wyjaśnień świadkowie Jehowy wskażą ci z Biblii? Poproś świadków Jehowy, aby ci osobiście wytłumaczyli, co może zdziałać dla ciebie wiara w Boga. Za tę usługę nie pobierają żadnych opłat. [Ilustracja na stronie 14] Zegarek jest tworem rozumnego człowieka. Czyż ciała niebieskie, według których regulujemy zegary, nie muszą również być dziełem jakiegoś Stworzyciela?

Wierzę w Boga. Modlitwa poranna i wieczorna. Adoracja: dlaczego i jak zwracamy się do Boga w adoracji? Modlitwa do Anioła Stróża. Zdrowaś Maryjo. Lectio divina - co to jest i od czego zacząć? Litania. Liturgia Godzin. Modlitwa uwielbienia: 7 sposobów na wielbienie Boga. Modlitwy do Maryi Panny. Akt żalu - jak, kiedy i dlaczego go Konflikt pomiędzy Szpilką a Kostyrą wybuchł pod koniec 2017 roku, gdy pięściarz z Wieliczki był po dwóch bolesnych porażkach z rzędu. Deontay Wilder, a następnie Adam Kownacki nokautowali go za oceanem, a "Szpila" poznawał brutalną stronę boksu. Kulminacja negatywnych emocji względem doświadczonego dziennikarza miała miejsce w maju 2019 roku. Między nimi mocno iskrzyło, ale później dominowała cisza. W końcu po wielu miesiącach doszło do pojednania. 21 lipca Szpilka pojawił się w redakcji "Super Expressu" i oficjalnie zakopał topór wojenny z 72-latkiem. Przyjął jego zaproszenie do programu, w którym otworzył się na trudne tematy. Po raz kolejny potwierdził, że wiara odgrywa w jego życiu znaczącą rolę. Kostyra i Szpilka zakopali topór wojenny! Mamy zdjęcia z ich pojednania, piękne obrazki Poniżej cała rozmowa Kostyry i Szpilki: Artur Szpilka u Kostyry. Pojednanie, depresja, wiara. Szpilka bezpośrednio o Bogu i wierze. Nawiązał do gestów Tomasza Adamka Obecnie Szpilka skupia się na walkach w MMA. Kilka dni przed wizytą u Kostyry oficjalnie ogłoszono jego pojedynek we freak-fightowej federacji High League. Jego rywalem będzie niezwykle popularny w tym świecie Denis Załęcki. "Szpila" pierwszy raz rozmawiał o tej walce z "Super Expressem" i podczas spotkania z Rafałem Mandesem opowiedział wiele o religijnej metamorfozie. Materiał powstał tuż po niedzielnej mszy świętej. Po kilku dniach ponownie wyraził swoje zdanie o Bogu i wierze. W rozmowie z Kostyrą nawiązał do gestów Tomasza Adamka. Wielka tragedia w Ukrainie! Nie żyje polski zawodnik MMA, został pożegnany przez legendę Piękne obrazki z pojednania Szpilki i Kostyry! - Właśnie eksponuję wiarę. Kiedyś miałem tak, że dziwiłem się Tomkowi Adamkowi. Mówiłem to: wychodzisz do ringu, żegnasz się, a Pan Bóg ci nie pomoże. I właśnie, kurczę, zmieniło się to myślenie, kiedy tak myślałem, a jednak te demony, które nade mną były, mnie dopadały. A pierwszy raz od nie pamiętam kiedy, chyba walki z Wilderem, bo tam też wychodziłem pewny siebie i bardzo zmotywowany, wychodziłem na rewanż z Radczenką i się uśmiechałem i cieszyłem. Ktoś, kto mnie zna na co dzień, ogląda, widział, że tam był inny Artur Szpilka - wyznał 33-latek. - Pamiętam, odmawiałem zawsze co niedzielę różaniec w tej intencji. Żebym tylko miał głowę czystą, a nie. Bo wiem, że w sporcie zawodowym możemy być wytrenowani na 100 procent, możemy mieć warunki fizyczne, ale jak głowa nie siedzi... - dodał Szpilka. Jego najbliższa walka już 17 września podczas High League 4! Sonda Kto wygra walkę Szpilka - Bad Boy? Artur Szpilka Denis "Bad Boy" Załęcki Listen to "SuperSport" on Spreaker.

Pustynia. W symbolice biblijnej pustynia to etap drogi ku Bogu. Wszyscy wezwani do wiary muszą ten etap przejść. Przechodził go Abraham, gdy opuścił Charan chaldejski, aby szukać Ziemi Obiecanej. Na pustyni rozpoczyna się historia Mojżesza, kiedy Bóg ukazuje mu się w płonącym krzaku i w ciszy pustyni powołuje go do szczególnej

ja wierzę w Boga, bo boję się nie wierzyć, bo na koniec swojego żywotu jeśli okaże się że on na prawdę istnieje to da mi popalić za brak wiary.. Odpowiedział(a): Mercy, 17 sierpnia 2010, 14:14 0 też tak sądzę. Odpowiedział(a): alfik, 20 lutego 2012, 21:17 0 Chodź do piekła tam jest cieplej Wiara lub jej brak zależy tylko i wyłącznie od rodziców i tego, jak wychowują swoje pokolenie. wierze bo zostałem tak wychowany, tak powiecie zaraz że no zostałeś katolikiem bo tak ci nakazali rodzice, niby tak ale np. taka prosta sprawa jak msza Niedzielna, jak z jakiegoś powodu nie mogę na niej być to w głębi duszy mam takie dziwne uczucie nie wiem jak to nazwać, to pozwala mi wierzyć że toć więcej niż pójść odklepać mesze i wrócić. Odpowiedział(a): Szatan, 17 sierpnia 2010, 12:56 0 może jestem dziwna ale nie rozumiej tej wypowiedzi.. Odpowiedział(a): Szatan, 17 sierpnia 2010, 13:02 0 **nie rozumiem** Odpowiedział(a): roy3000, 17 sierpnia 2010, 13:08 4 wiesz to już nie mój problem Tylko dlatego że tak wychowała mnie mama... ja wierze, a dlaczego to juz nie bede opowiadac, powiem tyle, ze nie tylko z powodu wychowania. a cos ostatnio na pytajni duzo o wierze Jestem katoliczką aczkolwiek nie praktykuję. Nie wierzę w Boga...to że jestem katoliczką to dlatego, że rodzice tak mnie pokierowali... Nom, a więc, Nie wierzę. Jestem za Teorią Darwina niż za stworzeniem świata przez Boga. Nie lubię siedzieć w Kościele bo zaraz mnie nosi i mnie szajba bierze. Jezus sobie mógł tam być ale Bóg ? Np Bogowie Rzymscy czy Greccy > czy jacyś tam, niby tacy mocni i niezniszczalni...to czemu przepadli? Czemu nadal nie panują...? Yhh W piekło i niebo tez nie wierzę, jak umrę to do piachu i mnie robaki zjedzą, taka prawda... Człowiek tak jak zwierze... I co jeszcze...? Hmm Moim zdaniem religie wymyślili po to aby mieć jakąś władzę, aby ludzie się bali, aby się nie nudzili, więc powstał zwyczaj Wiary w coś. Równie dobrze mogę wierzyć w Kota, że jest Bogiem i nade mną czuwa i mogę się do niego modlić, taki sam skutek. Nom i tyle, takie jest Moje Zdanie i moje podejście. Pozdr Odpowiedział(a): Karmelek, 17 sierpnia 2010, 14:50 0 Bo wszystko leży w podświadomości Ludzie modlą się do boga, wierząc że to on pomaga, a tak naprawdę to nasza podświadomość w takiej chwili podsuwa właściwe rozwiązanie. Odpowiedział(a): dominiczka, 17 sierpnia 2010, 17:56 0 Podpiszę się pod Wami, dziewczyny Ja też nie wierzę i mam ku temu swoje niepodważalne powody... Ritta, masz wielką rację z tym, że to dla władzy itd. ale moim zdaniem głownie rozchodzi się o kasę, no bo jeśli nie, to np. po co zbierać ofiarę na mszy? Bóg sobie za to królestwa w niebie nie wybuduje, jedynie ksiądz na zimowe opony dostanie... Ludzie po prostu potrzebują w coś wierzyć! choćby w tego Kota, ale muszą... ja nie wierząc w ten cyrk, wierze w to, że ktoś czuwa nade mną, mam swojego wymyślonego przyjaciela... którego nie muszę się obawiać.... Takie moje skromne zdanie... wierzę bo tak mnie wychowano. Bo mnie ganiali do kościoła nawet w dni powszednie, i to już przyzwyczajenie, nie opuściłbym raczej niedzieli czy święta, a tak całkiem poza wychowaniem to teoria Pascala, wierząc nic nie tracę, a mogę zyskać wierze w Boga nie tylko ze wzgledu na moje wychowanie. zawsze jako dziecko przesiadywale czesto w kosciele, bylem ministrantem i znalem wielu dobrych ksiezy. wiara i kosciol fascynowaly mnie od wczesnych lat. uczylem sie takze laciny jako ze to "jezyk koscielny" Bog jest mi potrzebny bo on mnie zawsze wyslucha i pomoze mi. mam sie do kogo zwrocic. wiem ze On jest i byc moze kiedys spotkam sie z nim. nie wyobrazam sobie zycia bez niego. no i jak juz nogi wyciagne to musze mu oddac dusze, ktorej On jest wlascicielem. a skoro wiem, ze On jest to czemu mial bym nie wierzyc ? Wierzę bo tak mnie wychowali i nie tylko. Nie raz się przekonałam na własnej skórze, ze Bóg istnieje i pomaga nam kiedy tylko ma ku temu podstawy Ja ogólnie wierzę, ale zazwyczaj wyznaję zasadę "jak trwoga to do Boga", do kościoła nie chodzę, ale zdarza mi się czasem pomodlić. ja wierzę w Boga Nie jestem pewny co do swojej wiary, jest dziwna. Nie wierzę w Boga ani coś takiego jak przeznaczenie i już. niby wierzę w Boga ale tego nie okazuję, czyli nie chodzę do kościoła, nie modlę się ale w niego wierzę Wierzę, ponieważ... czuje taką potrzebę, wiem, że On tam gdzieś jest i chociaż czasem mi coś nie pasuje w mojej religii, to nic. Po prostu, można to nazywać kaprysem. Uuuaaa... Bo mama kazała Wierzę w Boga, ale nie wierzę że może on ingerować w nasze życie jak się pomodlimy ... I nie sądzę że na co dzień nam pomaga w życiu. Dlatego nie chodzę do kościoła. To nie ma dla mnie sensu. Ale mimo wszystko wierzę wierzę w Boga, w piekło, niebo i te inne bajery też. czemu ? bo to pomaga mi żyć. przekonanie, że życie ma jakiś wyższy cel i że coś mnie czeka po jego zakończeniu. świadomość, że tam na górze jest ktoś - który choć pozwala nam na własne decyzje - troszczy się o nas. moja wiara nie wynika raczej z mojego wychowania. z prostej przyczyny, że nie pochodzę z rodzinny szczególnie wierzącej. tyle w tym temacie. Wierzę, chociaż mnie w tym nie wychowano. Co prawda, rodzice zaprowadzili mnie do Chrztu, mama zadbała o Komunię, ale nigdy nie chodziliśmy do kościoła itd. Z własnej decyzji przystąpiłem do Bierzmowania. Tyle z kwestii organizacyjnych. To, że Pan Bóg istnieje, jest dla mnie prawdą niezaprzeczalną. To się czuje gdzieś tam w środku. Czasem, gdy patrze na coś pięknego ( krajobraz...) jestem pewien, że nie jest to kwestia przypadku czy naukowej teorii i mam ochotę śpiewać cokolwiek ku chwale Boga Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.
2 Dlaczego coraz więcej ludzi uważa się za niereligijnych *? Być może część z nich rozpraszają przyjemności albo troski życia . Niektórzy przestali wierzyć w Boga. Inni wierzą w Boga, ale uważają, że religia to przeżytek, nie ma wpływu na życie ludzi i kłóci się z nauką i rozsądnym myśleniem.
To drugi wpis z serii Dlaczego wierzę w Boga. Zgodnie jednak ze wcześniejszą zapowiedzią, najpierw ustalę co mam na myśli gdy mówię Bóg, w kontekście mojej wiara ewoluowała na przestrzeni ostatnich 10 lat (o czym więcej pisałem tutaj) i w zasadzie weszła w taki (chyba nieodwracalny) tryb realnego, prawdziwego poszukiwania Boga. Oznacza to, że ani nie twierdzę, że Boga już poznałem, znalazłem, odkryłem czy wiem coś o Nim. Lepiej po prostu powiedzieć, że poszukuję Boga, domyślam się Go, mgliście przeczuwam Jego istnienie oraz istotę. Dlatego daleki jestem od formułowania ścisłego pojęcia Boga – w tej materii wolę zachować intelektualną pokorę i powiedzieć jedno słowo za mało, niż jedno za dużo. Czy jednak oznacza to, że właściwie nic nie można pomyśleć czy powiedzieć o Bogu? O dwóch językachPrzede wszystkim należy odróżnić od siebie dwa rodzaje koncepcji Boga (czy też dwa języki, w których można myśleć i mówić o Bogu) – filozoficzną i religijną koncepcję. Bóg-religii to Bóg jaki ukazany jest w doktrynie danej religii, w przypadku chrześcijaństwa w teologii danej denominacji. Źródłem wiedzy o Bogu-religii jest Objawienie w postaci świata stworzonego (Objawienie ogólne/naturalne) oraz spisanego i przekazanego przez autorytety danej tradycji (Objawienie szczególne) np. proroków i protoplastów danej religii czy odłamu, następnie zaś przekazywanego przez kolejne pokolenia wyznawców. Jednak religia (w tym religijna koncepcja Boga) nie odsłania Ostatecznej Rzeczywistości taką jaka ona jest, ponieważ robi to w ramach pewnych ujęć teologicznych, poprzez kanon wyselekcjonowanych tekstów oraz odpowiednio dobranej maniery ich interpretacji. Na przykład: chociaż istnieje jedna religia chrześcijańska i jedna Biblia – co w zasadzie jest bardzo dużym i nieprawdziwym uproszczeniem [1] – to jednak istnieje kilka nurtów teologicznych w obrębie chrześcijaństwa, które kierują się innymi założeniami co do tego czym jest tekst Biblii oraz jakimi metodami należy go badać. Dlatego też uważam, iż nie można łudzić się, że któryś z tych nurtów dysponuje niepodważalnym zbiorem wiedzy o Bogu oraz idealną metodą interpretacji. Nie chcę przez to powiedzieć, że niemożliwym jest dokonanie jakiejś sensownej oceny i zestawienia różnych religii czy wyznań, natomiast nawet lider tego zestawienia nie może powiedzieć, iż posiadł Święty Graal teologii. Jeśli więc poruszam w tej serii kwestię Boga to czynię to właśnie z perspektywy filozoficznej, która ujmuje zagadnienia o wiele szerzej i w sposób bardziej fundamentalny niż perspektywa religijna (ale przez to też mniej szczegółowy). Teizm jako taki jest stanowiskiem filozoficznym, a nie religijnym, dlatego też teista w rozmowie z ateistą nie tylko nie jest ograniczony doktryną religijną, ale również nie powinien odwoływać się do doktryny religijnej, której założeń ateista z definicji nie przyjmuje. Intrygującym zjawiskiem jest to, że niekiedy ateiści dążą właśnie do tego, aby teista przyjął w dyskusji rolę rzecznika doktryny religijnej, bo wiedzą, że to zapewni im niekwestionowaną przewagę nad dyskutantem, gdyż założenia danej religii są niedowodliwe, wymagają intelektualnego skoku wiary czyli przyjęcia pewnych twierdzeń bez jednoznacznie racjonalnego uzasadnienia. Jednak przynajmniej gdy ja rozmawiam z osobami niewierzącymi nie dążę do przekonania ich do danej doktryny religijnej, ale staram się bronić stanowiska filozoficznego… a może nawet nie tyle bronić, co przedstawić jako alternatywne. I właśnie dlatego też w tej serii poruszam kwestię mojej wiary filozoficznej, a nie religijnej. Być może niektórzy ateiści wraz z moimi współwyznawcami z Kościoła będą nieco oburzeni, że nie realizuję ich pomysłu na dyskusję, ale zapewniam, że nie wynika to z mojej złośliwości, a jedynie z właściwego rozeznania problemu; tzn. jestem głęboko przekonany, że dyskusja chrześcijańsko-ateistyczna (a więc poglądu religijnego ze stanowiskiem filozoficznym) jest z góry skazana na porażkę, tak jak dyskusja o wyższości liczby trzy nad kolorem czerwonym. Dlatego warto zastanowić się jak sprowadzić takie trudne rozmowy do wspólnego mianownika i dopiero wtedy przedstawiać adekwatne do wspólnie przyjętych założeń argumenty. Tak więc mówiąc o pojęciu Boga mam na myśli teraz filozoficzne pojęcie Boga, a nie religijne – tzn. gdybym był w Kościele to nie wygłosiłbym homilii w oparciu o ten wpis, ponieważ zdecydowana większość ludzi wierzących (podobnie jak w ogóle zdecydowana większość ludzi) nie zajmuje się filozofowaniem; nie przeszkadza im operowanie pojęciami sprzecznymi wewnętrznie, nieostrymi, zbędnymi czy sztucznymi. Definicja Boga? Wróćmy więc do zdefiniowania Boga… no właśnie. Przecież pisałem przed chwilą, że nie zamierzam Boga definiować, gdyż byłoby to ciężkim, filozoficznym grzechem. Jakoś jednak przecież myślę o Bogu, coś sobie wyobrażam, jakoś o Nim mówię na co dzień i piszę teksty o Nim… Oto moja (i tutaj przyszło mi na myśl lepsze wyrażenie) synteza filozoficznej koncepcji Boga: Bóg w mojej koncepcji filozoficznej to Rozumna Tajemnica, Ostateczna Rzeczywistość, która jest Obiektywną Prawdą i Ostateczną Sprawiedliwością. Ponadto jest lub może być uważana za Przyczynę, Zasadę i Cel istnienia naszego świata. Jej istotę można również oddać słowami Miłość oraz Dobro, które wyznaczają odpowiednio: normę etyczną oraz nadzieję na lepszy świat. Teraz przyjrzymy się poszczególnym elementom tej syntezy, bowiem domyślam się, że mogą one brzmieć tak tajemniczo jak i wieloznacznie. Tak więc w co wierzę mówiąc, że wierzę w Boga? Przede wszystkim mam na myśli Tajemnicę, Coś Niepojętego ludzkim rozumem i Niewysłowionego ludzkim językiem. Na tym w zasadzie mógłbym (a niektórzy powiedzą, że powinienem) zakończyć wywód, jednak odważę się powiedzieć coś więcej. Po drugie mam na myśli Coś Większego niż nasz świat, Szerszą Perspektywę, Byt Najwyższy, Ostateczną Rzeczywistość. Mianowicie, wierzę w Boga w tym przypadku oznacza: wierzę, że istnieje coś więcej niż ten świat. To Coś może być zarówno odrębne od świata i przenikające do niego (teizm) lub zjednoczone ze światem, ale wykraczające poza niego, większe od świata (panenteizm). Obydwie opcje są możliwe, z czego panenteizm jest bardziej sterylny logicznie, gdyż zgodnie z Zasadą Prostoty (którą wyznaję) wskazuje na rozwiązanie prostsze, gdy nie ma przesłanek za przyjęciem bardziej skomplikowanego. Po trzecie sądzę, że to Coś Większego, ta Ostateczna Rzeczywistość, odnosi się nadrzędnie do naszego świata (w jakiś sposób i w jakimś zakresie lub absolutnie i całkowicie), a to odnoszenie się opisać można trzema pojęciami, jako: Przyczynę [2], Zasadę [3] i Cel [4] istnienia naszego świata. Starożytni Grecy mieli na to jedno słowo – arche. Następnie sądzę, iż Ostateczna Rzeczywistość jest Dobrem oraz Miłością lub jej esencjonalnymi cechami są właśnie dobro i miłość. Znaczy to mniej więcej tyle, że Miłość znajduje się u podstaw istnienia i funkcjonowania świata [5], a także to, iż po tym Wyższym Bycie można spodziewać się dobra. Przy czym nie postuluję, jak to się robi w religijnym obrazie Boga, doskonałego dobra, bo i tak nie wiadomo, co by to miało oznaczać z uwagi na zło, które istnieje w naszym świecie. Najkrócej ujmując: ta Ostateczna Rzeczywistość wskazuje nam prawo miłości oraz daje nadzieję, na coś lepszego (lepszy świat / lepsze życie). Piątym elementem tej Szerszej Perspektywy, potocznie nazywanej Bogiem, jest Prawda i Sprawiedliwość, a dokładniej Obiektywna Prawda i Ostateczna Sprawiedliwość. Chociaż jestem łagodnym sceptykiem epistemicznym i nie sądzę aby człowiek potrafił stworzyć prawdziwą teorię rzeczywistości, to jednak wierzę, iż istnieje Prawda Obiektywna; podobnie też gdy mowa o Ostatecznej Sprawiedliwości (a zatem i o moralności). Wierzę, że kiedyś nasza rzeczywistość zjednoczy się ze sprawiedliwością, a miarą dobra będzie właśnie Obiektywna Sprawiedliwość, której standardy wyznacza Obiektywna Prawda. Jednocześnie sprzeciwiam się twierdzeniu, że ktoś na tym świecie posiadł już wiedzę i zdolność dokonywania obiektywnego sądu moralnego [6]; ten sprzeciw dotyczy również religijnych systemów etycznych, które oczywiście uwarunkowane są kulturowo. Ostatnim pojęciem, którym chciałbym określić przedmiot mojej wiary jest Rozumność lub Inteligencja, zwana niekiedy Boskim Umysłem, Boskim Rozumem albo Logosem. W jaki sposób wyobrażam sobie ową Rozumność? Trudno jednoznacznie określić… najbardziej naiwnym sposobem byłoby sobie wyobrażać Ją jako Doskonale Mądrego super-człowieka, który często jest symbolizowany przez Starca-Mędrca. Nie mówię, że jest to całkowicie wykluczone, ale wydaje mi się najmniej prawdopodobne. Można natomiast pomyśleć coś na wzór Sztucznej Inteligencji (tyle, że niezależnej w swoim istnieniu i funkcjonowaniu od tzw. hardware’u, czyli sprzętu), albo podobną metaforą może być niematerialny Super Umysł, lub wszystko-na-raz wiedzący lub myślący Duch. Bardzo możliwe, iż tej Rozumności należy przypisać coś na wzór samoświadomości i woli, jako chęci czegoś lub wewnętrznego celu (ukierunkowania działania). Cała ta niepewność ma swoje źródło naturalnie w ograniczoności mojego rozumowania, jednak zgodnie z punktem 1. zakładam, iż Boska Rozumność jest bardziej tajemnicza niż poznana, dlatego też jest o wiele bardziej prawdopodobne, iż to, co mi przychodzi na myśl na Jej temat jest jedynie moim, koślawym wyobrażeniem lub domysłem. Na drodze do myślenia o BoguNaturalnie wiem, że już po pierwszym punkcie ateiści i agnostycy zapytają skąd mogę cokolwiek wiedzieć o tej Boskiej Tajemnicy, skoro jest właśnie tajemnicą, zagadką… Dlatego też powiedziałem, że NIE postuluję, iż wiem coś o Bogu, posiadam wiedzę o Nim czy poznałem Go. Poszukuję Boga, staram się coś pomyśleć, określić kryterium niedorzeczności i wykluczać to, co wydaje się niedorzeczne, a pozostawiać takie elementy definicji Boga, które wyglądają na najmniej niedorzeczne, a tym samym bardziej prawdopodobne. Aby przybliżyć się do nie-niedorzecznej, filozoficznej syntezy koncepcji Boga starałem się ograniczyć ilość formułowanych twierdzeń oraz minimalizować ich zakres (bowiem im bardziej szczegółowy poziom twierdzenia, tym mniejsze prawdopodobieństwo jego prawdziwości). Ponadto do każdego z wymienionych atrybutów zastosowałem idealizację, np. zapisując je od wielkiej litery lub dodając dookreślenie Obiektywna lub Ostateczna. Zabieg ten wynikał z dążenia do uspójnienia wewnętrznego obrazu Boga, skoro faktycznie ma On być Czymś Większym niż ten świat jego cechy winny być odpowiednio oczyszczone i wyostrzone. W końcu granicą myślenia o Bogu musi być logika (bowiem jeśli nawet Bóg przekracza naszą logikę to nie może jej jawnie przeczyć; a jeśliby założyć, iż może jej jawnie przeczyć to już dosłownie nic nie można logicznego o Bogu pomyśleć lub powiedzieć) oraz doświadczenie (w tym wrażenia zmysłowe, formy myślenia, ale również wiedza o świecie, w tym wiedza naukowa). Nie można na przykład twierdzić, że Bóg jest Słońcem, albo że mieszka w Grecji na Górze Olimp. Nie można też np. przeczyć faktowi zła na świecie lub cierpienia, mówiąc – filozoficzna koncepcja Boga nie może jawnie przeczyć temu, co wiemy, bowiem wtedy staje się już koncepcją religijną, a na gruncie religijnej koncepcji Boga można wierzyć w dosłownie co się chce. Wtedy jednak nie należy liczyć, że ktokolwiek będzie zainteresowany rozmową o takim Bogu, o ile sam nie podziela tych samych założeń religijnych. Widzę więc sens rozmowy na gruncie religii z osobami, które podzielają moje wybory religijne – w Kościele możemy dyskutować na temat doktryny Trójcy, grzechu pierworodnego, zbawienia czy owocu Ducha Świętego. Natomiast dla osób niewierzących lub spoza mojego kręgu religijnego taka rozmowa będzie pustosłowiem. Chyba, że… no właśnie, chyba, że za Objawienie posłuży nam ludzki rozum i sprowadzimy przedmiot dyskusji do filozoficznej koncepcji Boga. O tym, czym może być wiara zgodna z filozoficzną koncepcją Boga napiszę w następnym wpisie. [1] W zasadzie nie można ściśle powiedzieć, iż istnieje “jedna Biblia” ponieważ w zakresie Starego Testamentu funkcjonuje kilka kanonów ksiąg świętych, trzy najważniejsze to oczywiście katolicki, prawosławny i protestancki. Natomiast, gdy mowa o Nowym Testamencie to na gruncie denominacji protestanckich funkcjonują ruchy postulujące wyższość później spisanych kopii (rękopisów), o które zostały oparte tzw. przekłady historyczne (King James Version, Biblia Gdańska). Oczywiście owe późniejsze manuskrypty różnią się od tych wcześniejszych, stąd też nie ma idealnej jedności w obrębie religii chrześcijańskiej co do jednej, dokładnej wersji Biblii. Nie przeczy to ostatecznie wiarygodności głównego przesłania Nowego Testamentu, jednak w kilkudziesięciu jego fragmentach dojdzie do rozbieżności znaczeniowej w zależności od obranej podstawy tekstowej. Ponadto w Kościele katolickim i prawosławnym – oprócz tekstu Biblii – uznaje się nauczanie Kościoła jako równorzędne źródło Objawienia.[2] Bóg jako przyczyna tego świata może być rozumiany na kilka (niewykluczających się) sposobów:(a) jako przyczyna w porządku czasowym (tzn. że był taki czas, w którym był Bóg, nie było świata i to Bóg przyczynił się do jego powstania); (b) jako przyczyna logiczna (Tomasz z Akwinu wskazał możliwość odwieczności istnienia świata przy jednoczesnym zachowaniu relacji stwórczej między Bogiem a światem; jako przykład wskazał odwiecznie stojącą stopę na piasku – i piasek, i stopa istnieją od zawsze, ale to stopa jest przyczyną śladu na piasku);(c) jako przyczynę wszystkiego, co zachodzi w świecie (pogląd nazywany fatalizmem, gdzie rola świata jest sprowadzona do dokładnego projektu Boga, scenariusza, który musi się wydarzyć); (d) w teizmie procesualnym Bóg jest ukazany jedynie jako Twórca (a nie Stwórca) przez co broni się z problemu zła, kosztem ograniczenia zakresu wszechmocy (w tej koncepcji świat jest w jakimś fundamentalnym aspekcie niepodległy Bogu, chociaż Bóg posiada moc kształtowania go);(e) jako Źródło sensu, zgodnie z przykładem człowieka, który zachwyca się pięknem zachodzącego Słońca czy treścią książki; gdyby nie istniał żaden odbiorca piękna i treści trudno byłoby w ogóle mówić o takich pojęciach; podobnie Bóg, który jest Rzeczywistością zewnętrzną względem świata (lub częściowo zewnętrzną, w zależności od poglądów szczegółowych) nadaje mu sens.[3] Bóg jako Zasada świata może być rozumiany na kilka (niewykluczających się) sposobów: (a) jako Projektant praw natury (lub węziej: fizyki);(b) jako Obiektywny Prawodawca prawa moralnego;(c) jako Opatrzność czuwająca nad (ludzkim) losem;(d) jako immanentna (wewnętrzna) siła konstytuująca istnienie świata (lub organizmów żywych).[4] Bóg jako Cel świata może być rozumiany na kilka (niewykluczających się) sposobów:(a) jako ontologiczny cel świata, tzn. że ostatecznie cały świat zjednoczy się bytowo z Bogiem lub przeobrazi w Boga;(b) jako epistemologiczny cel świata, tzn. że poznanie Prawdy jest tożsame z poznaniem Boga (lub tylko dzięki poznaniu Boga można doskonale poznać Prawdę) lub odwrotnie: najdoskonalsze poznanie rzeczywistości doprowadzi do poznania Boga;(c) jako etyczny ideał do którego należy dążyć w życiu codziennym.[5] Pisząc, iż wierzę, że Miłość znajduje się u podstaw istnienia i funkcjonowania świata nie mam bynajmniej na myśli tego, że świat jest wypełniony miłością, albo że prawa fizyki są prawami miłości. Dostrzegam natomiast, iż ten świat działa najlepiej wtedy, gdy funkcjonuje w warunkach miłości.[6] Zdolność myślenia moralnego zależna jest od:(a) uwarunkowań genetycznych; (b) stadium rozwojowego danego człowieka (i ewentualnych zaburzeń w tym zakresie); (c) wychowania i edukacji; natomiast ideały moralne wynikają z:(a) kultury (w tym zwyczajów, struktury języka, obrazu świata, religii) oraz(b) doświadczeń osobistych (przede wszystkim wychowania, edukacji i tzw. zdarzeń losowych).
ugIzDY.
  • ravxm426rz.pages.dev/36
  • ravxm426rz.pages.dev/41
  • ravxm426rz.pages.dev/26
  • ravxm426rz.pages.dev/91
  • ravxm426rz.pages.dev/4
  • ravxm426rz.pages.dev/38
  • ravxm426rz.pages.dev/42
  • ravxm426rz.pages.dev/91
  • dlaczego wierzę w boga